Po odwiezieniu Maren dostałem wiadomość od Daniela, który pisał, że zaraz widzi mnie u siebie, bo sprawa jest naprawdę poważna. Trochę mnie ta wiadomość zaniepokoiła... No ale pospiesznie udałem się w stronę mieszkania kumpla z kadry.
Wszedłem do środka bez pukania – dla mnie to mieszkanie, zresztą jak domy wszystkich kadrowiczów, zawsze było otwarte.
Zdjąłem buty – jeszcze wyniosłem z domu ksztę kultury – po czym zjawiłem się w salonie, gdzie kanapę oblegała nasza przyszłość, znaczy się Tande, Forfang i Sjoeen. Cała trójka trzymała w dłoniach kubki z parującą cieczą i cała trójka uważnie obserwowała wejście. Ich twarze były tak poważne jak nigdy, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Wymusić na nich takie miny to cud! Musiało się stać coś złego...
- Umarł ktoś?
- Gangnes - odezwał się najstarszy z trójki, czyli Daniel. Upił łyk ciepłego napoju i odstawił naczynie na stolik kawowy. Podniósł się, biorąc do ręki telefon, po czym przyczłapał do mnie. - Czy my, Twoi bracia, przyjaciele i możliwie najlepsze wsparcie, musimy się dowiadywać o tak poważnych rzeczach z internetu? Z Twittera szczególnie?
Zamurowało mnie. O co do diaska mu chodziło?
- Przyjdź z matką, bo nie jestem w stanie zrozumieć Twoich słów - siedzący z tyłu Johann i Phillip zarechali, jakbym opowiedział żart stulecia. A to nie było śmieszne. To prawda. Go się nie da zrozumieć.
- Kiedy miałeś w planach nam powiedzieć, że jesteś do wzięcia?
- Skąd się dowiedziałeś?
- No cały Twitter ćwierka o tym, że jesteś wolny jak ptak. A niektóre czekają na okazję, aby Cię wyrwać, przynajmniej tak rozumiem z tłumacza Google, bo nie używają norweskiego, tylko jakiegoś niezrozumiałego slangu.
- Polskiego, idioto. Polskiego - założę się, że Forfang wywrócił oczami, jak to mówił. On to chyba tę geografię to zdał jeszcze gorzej jak opowiadała jego mamusia.
- Co Ty mi gwarą jakąś wyskakujesz - odwrócił głowę w jego stronę, co ja wykorzystałem, zabierając jego telefon. Faktycznie, przeglądał, ale... Tumblra. Panie, to on nadal się bawi w takie rzeczy? - Tak czy siak. Kiedy miałeś w planach nam przekazać tę dobrą nowinę?
- Skąd wiesz, że jestem wolny? A może mam inną kobietę na oku?
Reakcja naszych obserwatorów nie powinna mnie dziwić. Ci zawyli jeszcze gorzej niż wilki w trakcie pełni księżyca. Szkoda, że nie miałem pozwolenia na broń.
- Kenny, to Ty umiesz wyrywać dziewuszki? - to zrozumiałem z tego, co powiedział Sjoeen, którego wycie zbudziłoby niejednego trupa sprzed tysiąca lat.
- Czasem zachowujecie się gorzej niż nastolatki...
- No bo nie umiesz podrywać dziewczyn!
- Nie muszę się Wam chwalić swoimi podbojami miłosnymi - odparłem jak najbardziej spokojny. Byłem pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na spokojnej tafli jebanego jeziora.
- Kenny, spokojnie! - Johann wzniósł ręce w geście obronnym. Być spokojnym? Niech siebie posłucha! - Złość piękności szkodzi i jeszcze ta Twoja panna ucieknie z piskiem, jak Cię zobaczy.
- Forfang, wytłumaczysz mi, dlaczego Celina Cię jeszcze nie zostawiła? Po tym, co mi powiedziałeś, to już dawno powinna wyjechać do Afryki i pracować na plantacji bawełny.
I to wystarczyło, żeby pan Wielka Gwiazda momentalnie się zamknął.
- Moje życie stało się lepsze, jak zamknąłeś mordę, dziękuję.
Sjoeen prawie sikał ze śmiechu. Co w tym takiego śmiesznego?
Tande niecierpliwie tupał nogą, czekając, aż łaskawie się na nim skupię i odpowiem na pytanie, które zadał przed wtrąceniem Johanna.
- Poznacie ją, jak zamkniemy pewną sprawę.
Później w domu Tande zjawiła się reszta kadry i cały zespół już wiedział o tym, że nie jestem ze Stine. Jednakże tylko i wyłącznie Stjernen wiedział o osobie Maren. Aż on...
Do domu wróciłem późnym wieczorem. W międzyczasie trochę pisałem z panną Ristad, która relacjonowała mi przebieg przygotowań niemal na bieżąco. Nie musiałem słyszeć jej głosu, żeby wiedzieć, jak bardzo jest niechętna w stosunku co do swojego zamążpójścia. Po tym, co odstawił ten jej cały fagas, to...naprawdę bałem się tego, co może się stać, kiedy znajdą się sam na sam. Mimo tego, iż zapewniała mnie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że jest grzeczny, bo nadal są z jej rodzicami... To i tak się bałem.
Czy istniało jakieś racjonalne wytłumaczenie mojego postępowania? Tego strachu o tę kruchą blondynkę, która od niemal początku miała pod górkę? O tę blondynkę, która bezpiecznie czuła się będąc tuż obok mnie, gościa, którego zna raptem miesiąc?
To dziwne, bo czasem nieświadomie czujemy takie rzeczy. Że ta osoba jest tą właściwą dla nas.
Maren nie odzywała się od godziny, jej ostatnią wiadomością było to, że już wraca do domu. Będą sami... Znaczy się nie sami, przecież mówiła mi o służbie, o tym, że zawsze jest ktoś w pobliżu. Ktoś, kto mógłby usłyszeć, co tam się dzieje...
Kiedy zadzwonił telefon, niemal się trząsłem ze strachu. Co ten kretyn mógł już jej zrobić? Kiedy zobaczyłem jej numer na wyświetlaczu, wewnętrznie odetchnąłem z ulgą, chociaż nadal moje ciało przypominało galaretkę.
~ Kenny... ~ była roztrzęsiona i...chyba płakała. ~ Pomóż mi.
- Co się stało? - udało mi się zebrać na tyle, żeby zadać to pytanie.
~ Niedługo będę, wtedy Ci powiem.
- Nie powinnaś prowadzić w tym stanie... - piknięcie kończące rozmowę. - Maren! - zawyłem, bojąc się o nią. O to, co mogło się dziać przez ostatnie sześćdziesiąt minut...
jejciu, gratuluję tej nominacji!😭 |
z okazji zbliżających się świąt bożego narodzenia życzę Wam spędzenia ich pośród rodziny, żeby Mikołaj suto Was wynagrodził za rok bycia grzeczną!😏 oraz żeby kolejny rok był jeszcze lepszy od tego!😘
Jestem!
OdpowiedzUsuńTym razem na czas.. :)
Kochana, ależ Ty nie masz serca! Kończąc w takim momencie doprowadzasz mnie do mini zawału!
Boże.. mam nadzieję, że ten dupek nic jej nie zrobił.. inaczej znajdę gnoja i nogi z d... powyrywam!
Trochę się zdenerwowałam, ale no cóż.. strasznie szkoda mi Maren, a przy okazji Kennetha.
Kochana, Tobie również wszystkiego dobrego na święta! ;**
Buziaki ;*
Nareszcie jest i kadra xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich, ale zrobią mu siary jak poznają Maren haha xd
Jeny co tam się stało... Brand wygląda na takiego nieobliczalnego...
Tobie też wesołych świąt 😊😊
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jest świetny, ale... jejciu, ta końcówka mi się nie podoba. Zaczynam się martwić :(
Chłopacy są genialni, ich się nie da nie kochać, po prostu cali oni w jednym fragmencie :D
Martwię się o Maren. A jak ten cały Brand jej coś zrobił? On jest zdolny przecież do wszystkiego...
Czekam niecierpliwie i również życzę wszystkiego dobrego na te święta!
Buziaki :**
PS. Ja mam nadzieję, że Kenny wygra tą nagrodę na najlepszego sportowca, bo naprawdę na nią w tym roku zasłużył, jak mało kto :)
Jejku kadra skoczków mnie rozbroiła, co za dzieci :D ale za to końcówką bardzo mnie zmartwiłaś, aż się boję, co tam się stało i żeby nie stało się coś strasznego ! Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńboże nie, prosze niech tylko jej nie będzie nic powaznego...Az sie zmartwilam, bo przeciez tam moglo stac sie wszystko, a znając Branda no to..
OdpowiedzUsuńdawaj szybko kolejny!!
Ależ z nich dzieciaki! XD Omg xd
OdpowiedzUsuńDoprowadzasz mnie do histerii, bo nie wiem co się dzieje bo przerywasz w takim momencie! XD
Weź, martwię się o Maren.. :(
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! <3
Cudowne ❤❤❤
OdpowiedzUsuń