Brakowało mi Ciebie.
Siedemnaście liter składających się na jedno niezłożone zdanie oznajmujące. Zdanie, które wywołało w moim ciele falę gorąca, radości i euforii. Serce załomotało radośniej, krew szybciej krążyła w żyłach, a w głowie zaszumiało, jakby uderzyła mi do niej sodówka.
Brakowało mu mnie... Mi go też, przecież to było widać gołym okiem. Ale w jakim sensie?
Potrzebowałam jego głosu, rozmowy z nim. Potrzebowałam jego widoku, tego uśmiechu... Potrzebowałam jego dotyku, tego, aby mnie przytulił i trzymał w swoich ramionach możliwie najdłużej. Potrzebowałam... Go. Po prostu jego osoby tuż obok siebie.
A on? Niby jak mogło mu mnie brakować?
- Stine powiedziała mi niemal to samo, co Ty. Że to przyzwyczajenie. Przez chwilę myślałem, że musiałyście się kontaktować, ale później stwierdziłem, że to niedorzeczne... Ale teraz, po tym, jak zobaczyłem Cię tu... Ta myśl wróciła - zamilkł na dłuższą chwilę, skupiając na mnie swoją uwagę. Zdecydowanie się wyłączyłam. - Maren?
Musiało troszeczkę minąć, nim dotarło do mnie znaczenie jego słów. Wcześniej zachwycałam się brzmieniem tego tonu, tembrem... Po prostu nim.
Wpatrywałam się w niego, starając się zapamiętać każdy, nawet najmniejszy detal jego twarzy. Na przykład w tym świetle jego oczy niesamowicie błyszczały, przyciągały jeszcze bardziej.
- Nigdy nie rozmawiałam z pracownikami na tematy...prywatne. Stine przekazała mi tylko, że jej nie...
Przed dokończeniem przerwały mi jego usta, łapczywie łączące się z moimi. Jedną z rąk przeniósł na mój kark, wręcz mnie przyduszając. Jego język pewnie kierował się w stronę mojej buzi, aby naprzeć na mój. Druga z rąk silnie trzymała dolną partię moich pleców, dociskając mnie do siebie. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, chcąc zapomnieć o wszystkim. Ale nie mogłam. Gdzieś z tyłu głosik w głowie podpowiadał mi, z jakiej to okazji się spotkaliśmy...
- Kenneth - wyszeptałam to z niesamowitą trudnością. Wręcz zmusiłam się do przerwania tego pocałunku, chwytając jego twarz w swoje dłonie i odsuwając ją od siebie. - Muszę wracać do środka.
- Nic nie musisz - chciał wrócić do przerwanej czynności, jednakże z ledwością go powstrzymałam. Starłam opuszkami palców różową szminkę z jego warg, a ten warknął cicho, przygryzając je. Też wolałam tu pozostać, jednakże... Miałam swoje obowiązki, które musiałam wypełnić.
Westchnęłam ciężko, łapiąc jego rękę. Splotłam nasze palce razem i skierowałam nas w stronę lokalu, w którym odbywał się bankiet. Weszliśmy bocznym wejściem, z którego było bliżej do łazienki. Musiałam doprowadzić się chociażby w najmniejszym stopniu do kultury, aby nikogo to nie zaniepokoiło. Chociaż... Moje nagłe zniknięcie już było wystarczająco dziwne. Kennethem interesowała się tylko Stine, która...przebywała z moim "narzeczonym".
- Kenny, to damska - zaśmiałam się, kiedy tylko zauważyłam jego osobę w lustrze. Złapał mnie w talii i wciągnął do kabiny. Tam przyparł mnie do jednej ze ścian i znów naparł na moje usta.
- Chcę Cię. Teraz - wymruczał mi na ucho. - Wystarczająco długo walczyłem z tym, aby wsiąść w samochód i przyjechać do Ciebie... Oczekuję rekompensaty. Chociażby jej namiastki.
Przymknęłam powieki, czując drgania każdej komórki mojego ciała. Też tego chciałam. Chciałam zapomnieć o dosłownie wszystkim. Chciałam uciec, ponieść się chwili... Ale na bankiecie?! W dodatku w toalecie?!
Nie zdążyłam nawet zaprotestować. Jedna z jego rąk zjechała w dół, pomiędzy moje nogi. Palce pospiesznie masowały wrażliwe miejsca, które, stęsknione za nim, domagały się jego obecności. Wargi spragnione siebie skradały kolejne pocałunki.
Sięgnęłam dłonią niżej, dotykając go przez opięty materiał spodni. Odetchnął ciężej, kładąc drugą rękę na mojej. Westchnęłam cichutko, kiedy docisnął moją rękę.
- Jemu też Ciebie brakowało - szepnął, chwytając w dwa palce rozporek i rozsuwając go. Pierwsza ręka nieprzerwanie utrzymywała kontakt z moim ciałem, wsuwając się pod majtki. Rozpięłam guzik spodni, a ten je momentalnie zsunął niemal do kostek. Po chwili dołączyły do nich bokserki.
Pewnie go schwyciłam. Był twardy i gotowy.
Podciągnął suknię, a ja w duchu podziękowałam sobie, że od połowy uda miała rozporek, który tylko ułatwiał mu zadanie. Zdjął ze mnie majtki i odłożył na sedes, po czym schwycił pod kolanami i odrobinę uniósł. Po chwili już mogłam czuć go w sobie. Odchyliłam głowę w tył, opierając się dłońmi o jego klatkę piersiową. Oplotłam go nogami w pasie, czując jego kolejne ruchy.
Wargi z głośnymi mlaśnięciami odrywały się od mojej skóry, a ręce cały czas trzymały w biodrach, z całej siły dociskając do chłodnych kafelek.
- Maren - sapnął, a kiedy odwróciłam głowę, aby na niego spojrzeć, to ten po raz kolejny pocałował.
Ruchy jego bioder były mocne i pewne, a chwilami wręcz brutalne. Ale...podobało mi się to i z każdym kolejnym pchnięciem chciałam więcej.
- Kenny... - wyjęczałam donośnie. Współczuję komukolwiek, kto znajdował się wówczas w tej toalecie.
- Csii - nasze pojękiwania utrudniały całowanie się, jednakże nie sprawiały, że ta czynność była niemożliwa.
Orgazm zbliżał się z każdą kolejną sekundą. Chciałam krzyczeć z przyjemności, jakiej wówczas doznawałam. Chciałam móc kompletnie oddać się temu aktowi. Ale...to nie było możliwe.
Zacisnęłam się na nim dosłownie w tej samej chwili, kiedy wystrzelił. Wykonał jeszcze kilka krótkich pchnięć, po czym się zatrzymał.
- Maren... Teraz mi nie uciekniesz - tak, brzmiało to jak groźba. Ale chciałam się do niej dostosować. - Nie dopuszczę do tego, żebyś teraz zrezygnowała.
- Nie chcę nawet o tym myśleć. Źle zrobiłam, ale... Myślałam, że to jedyne słuszne wyjście. Miałeś jeszcze sza... - Chciałam powiedzieć mu, że miał szansę na szczęśliwe życie, jednak kolejny pocałunek powstrzymał mnie przed dokończeniem wypowiedzi.
- Za dużo mówisz, zdecydowanie - mruknął, wysuwając się ze mnie. Podciągnął spodnie z bielizną i szybko się poprawił. - Zobaczymy się na sali, moja droga.
Cmoknął mnie przelotnie w policzek i...i już go nie było. Musiałam szybko się zebrać, na pewno już byli wszyscy goście. Powinnam zaczynać, powinnam zabawiać go... A nie, wróć. To zrobiłam. W niewielkiej części. Uśmiechnęłam się sama do siebie, nie będąc jeszcze w stanie normalnie oddychać.
Zdecydowanie nie mogę pozwolić na to, abym znów go straciła.
za dwa tygodnie będzie się działo 😍😍
Dominiko!
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że dodałaś tak szybko rozdział, a może to ja byłam w tyle? Nie mniej jednak..rozdział przeczytałam strasznie szybko, lecz nie powiem na niego złego słowa! Nawet nie będę marudziła, że się skończył, bo...jestem strasznie zadowolona z rozwoju sytuacji! Kenn i Maren idealnie do siebie pasują. Co więcej cieszę się, że Kenneth jest taki...władczy w stosunku do niej. MAren ma zdecydowanie do niego słabość i dobrze. Razem z nimi jestem ogromnie zadowolona, że się spotkali!
Bardzo dobry rozdzial, poważnie!
Zapraszam do siebie w wolnej chwili i pozdrawiam,
http://umowa-slubna.blogspot.com/
aj jaki cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCoś cię wzięło na +18 haha ;D
Kenn i Maren cudowni *.*
Czekam na kolejny ;*
Halo, halo..
OdpowiedzUsuńNikt mnie nie zaprosił! Czuję się pokrzywdzona, siostro! :(
A tak na poważnie to wprosiłam się bez zaproszenia i nie żałuję! :D
Boziu, co tutaj się działo! Tego nawet u mnie nie było xD
Noo.. powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś, ale jak najbardziej na plus!
Nie spodziewałam się, że Kenneth taki jest :D
Czekam na kolejny rozdział! :)
Buziaki ;*
Ps. Czemu za 2 tygodnie?
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział iście perfekcyjny. Taka mała perełka ^^
Ale nie powiem, rozszalałaś nam się :D Nie spodziewałam się, że Kenny będzie taki... bezpośredni. Oj, dzieje się, dzieje. Aż jestem ciekawa, co wykombinujesz w kolejnych częściach, bo zrobiło się gorąco :D
Czekam!
Buziaki :**
Ehehehhe SZALONA XDDDDDD
OdpowiedzUsuńCudne ❤
Czekam na kolejny <3
Buziaki :*
hahaha, Kenneth mistrz bezpośredniości, ale lubię to :D
OdpowiedzUsuńpoproszę więcej takich momentów XD
buziak :*
Kolejny dowód na to, że nie należy kombinować, bo się przekombinuje :D krótko, zwięźle i na temat i od razu podziałało :D wreszcie "prawie" razem :D byłam tylko pewna, że na końcu wejdzie tam Stine :D
OdpowiedzUsuńI czemu dopiero za 2 tyg??? Za tydzień nie będzie rozdziału?? :(
Kenny jak ja Cię uwielbiam takiego bezpośredniego i takiego wiesz :D Hehe.
OdpowiedzUsuńBoziu, będę musiała brać Nervomix przed czytaniem Twoich rozdziałów, bo aż mi ciśnienie skacze XD
Kochana, uwielbiam Cię za ten rozdział i czekam na kolejny! :*